środa, 3 czerwca 2015

5

Zajączka skończyłam zgodnie z planem. Nie piorę, nie prasuję, bo nie chcę sobie dodawać roboty. Jak już będę miała wszystkie trzy hafciki i rameczki, to wtedy się za to zabiorę.

Niewyprasowany króliś z balonikiem wygląda tak:


Jeszcze jeden i wszystkie trzy hafciki powędrują do nowej właścicielki. Na razie jednak zajmuje mnie róża, wzór jest prosty, szybko przybywa. Żałuję tylko, że nie miałam odpowiedniego lnu i zaczęłam haftować na aidzie. Trudno, nie mogłam się już doczekać. Myślę, że i tak będzie ładnie.

Ogródek nieco ogarnięty, warzywa wyjrzały na światło dzienne, paskudne zielsko wyrwane i wywiezione. Ta robota jednak nie ma końca, za chwilkę znów będzie to samo. Mąż kosił trawę już chyba cztery razy i znów przydałoby się wyprowadzić kosiarkę. Posadziłam w końcu cukinie, które męczyły się już w doniczkach. Nie ma to jak wyjść sobie do ogródka i zerwać to, na co akurat mamy ochotę. Nie przepadam za pracą w warzywniku, ale właśnie to, że potem mam pyszne warzywa na wyciągnięcie ręki przeważa szalę.

Życzę Wam miłego dnia

5 komentarzy: