piątek, 30 września 2011

Wieniec rośnie

w oczach. Sama się dziwię, że taki kawał udało mi się wyhaftować od ostatniej odsłony.  Na tamborku tego nie widać, dopiero jak go zdejmuję to widzę, ile przybywa. Teraz haftuje się bardzo przyjemnie, kolorki są weselsze i jakoś więcej mam chęci do krzyżyków. Miałam hafcić wiosnę ale jednak lato mi się nawinęło pod igłę.


Co do nocnych dyżurów to wiecie... nie mam już siły, nie spałam już od trzech nocy, dziś na szczęście zaraz mykam pod kołderkę. No, ale to tylko dziś bo jutro i pojutrze znów siedzenie do rana. Po takiej serii czuję się dziwnie. Wszystko dochodzi do mnie z opóźnieniem i mam wrażenie, jakbym była oddzielona od świata kawałkiem miękkiej tkaniny. Spanie w dzień nie zastępuje mi uczciwego nocnego snu. Tu ktoś kichnie, tam ktoś trzaśnie drzwiami, sąsiad wydziera się za ścianą, na dole stukają młotkiem i weź tu człowieku śpij. No, ale teraz zamierzam się wyspać :)))

środa, 28 września 2011

Słoiczek Tusalowy

Zagapiłam się wczoraj i wstawiam mój słoiczek dopiero dziś, ale mam nadzieję, że te kilka godzin nie robi wielkiej różnicy.. Niteczek troszkę przybyło i zrobiło się bardziej kolorowo za sprawą mojego wieńca.


Teraz muszę się w końcu zabrać za przygotowanie upominku tusalowego. Mam pomysł tylko z czasem nietęgo. Zawsze jednak udaje się wykroić godzinkę na przyjemności więc i tym razem tak będzie.
Post dziś króciutki ale jest druga w nocy i nic mi do głowy nie przychodzi poza myśleniem o cieplutkim łóżeczku. Na to jednak muszę zaczekać do rana. Ehhh te nocne dyżury :(

poniedziałek, 26 września 2011

Wydziergałam dwie

nowe kawki z naszego forumowego RR. Nie ma co, im ich więcej tym nasze kanwy wyglądają piękniej. Całe RR idzie nam bardzo sprawnie, aż miło. Porównując z ptaszkowym RR to to jest po prostu ekspresowe. Już chyba wszystkie jesteśmy do przodu.
Kawusia na kanwie Kasiulek prezentuje się tak:

a na kanwie Krzychy tak:

Jutro polecą dalej a ja już czekam na następne szmatki :)

piątek, 16 września 2011

Od lipca

nie pokazywałam mojego wieńca. Nie było w zasadzie co pokazywać, nie hafciłam w czasie urlopu i teraz dopiero zaczęło nieco przybywać. Na szczęście mam już za sobą wstążki które dały mi w kość. Nie lubię takich kolorów ale w efekcie wygląda to tak, jak powinno. Teraz jest już weselej i o niebo milej się haftuje. Niedługo koniec drugiej kartki wzoru i przyjdzie czas na wiosnę. Odwróciłam sobie pory roku :)


Skończyłam też szóstą kawkę, ale pokażę ją dopiero w poniedziałek. Teraz czas na spacer z suńką. Gdyby nie pies to trudno byłoby mnie dziś wyciągnąć z domu.

Haniu, moja mama też haftowała kiedyś haftem płaskim, liczę na to, że mi podpowie, chociaż narzeka, że już dawno zapomniała ale sądzę, że tego się nie zapomina.
Małgorzato, to jak już otworzysz tę pasmanterię to pisz, pojedziemy tłumnie na blogową kawkę :)
Misiabe, Skaleczko Wy mnie nie kuście kobiety tylko kibicujcie wieńcowi. Do świąt chcę go skończyć.
Realko, to pojedziemy razem do Małgorzaty, umowa stoi? :)

sobota, 10 września 2011

W czasie urlopu

byliśmy kilka dni u mojej rodziny pod Elblągiem. Już dawno sobie obiecywałam, że kiedy tam będę, poszukam Hobby Studio. Ile ja się naszukałam tej Stawidłowej, o matkokochana. Zdesperowana dzwoniłam nawet do misiabe, coby mnie pokierowała zaglądając w google. Wszystkie numery na tej Stawidłowej były, tylko nie ten potrzebny. Na szczęście mieścił się tam też jakiś zakład krawiecki i tylko dzięki temu trafiłam we właściwe miejsce. Niestety,  prowadzą tylko sprzedaż wysyłkową. Powinnam się domyślić ale ja jak zawsze - na żywioł. Na szczęście znalazła się para sympatycznych pracowników tej firmy, którzy pokierowali mnie do sklepu współpracującego z HS. A tam? Dziewczyny, poczułam się jak dziecko w fabryce czekolady. Uroczy nieporządek, przemiła Pani za ladą, pozwolono mi grzebać we wszystkim, przekładać, dotykać. Zostałam zaproszona na kawę (niestety ograniczał mnie czas i nie mogłam skorzystać). Właścicielka pasmanterii ma tam pokoik, w którym spotykają się i wspólnie hafcą zaprzyjaźnione Panie. Zachwycona byłam. Chciałaby dusza do raju a ja taką pasmanterię u siebie  w mieście. Nie mogłam stamtąd wyjść, moi panowie musieli mnie prawie siłą wyciągać :) Kupiłam sobie duuużo igiełek, kawał drobniusieńkiej kanwy i obrus do wyszycia haftem płaskim. Chyba mi odbiło, bo ja od szkoły podstawowej niczego takiego nie robiłam. Jak to mówią - do odważnych świat należy. Odważę się i ja. Tak to ma wyglądać:

Na razie się do niego nie zabieram, wieniec się hafci i w tym tygodniu dotarły do mnie dwie szmatki z kawkowego RR forumowego.
A właśnie, dziewczyny z mojego forum, wiecie może co się dzieje? Się niepokoję ciutkę :(