czwartek, 26 maja 2011

Im bliżej...

do czwartego czerwca tym bardziej się denerwuję. Moja pamiątka rośnie, ale nie dość szybko. Macham igła, i widzę mierne postępy. Nawet, gdybym bardzo chciała więcej czasu nie znajdę. Nie tracę jednak nadziei, ze jednak zdążę. W tej chwili wygląda to tak:


Podoba mi się coraz bardziej. Kolory są przydymione, mniej intensywne niż na zdjęciu z zestawu. Uważam, ze takie są ładniejsze. Mój aparat chyba czasy świetności ma już za sobą, coraz trudniej zrobić fotkę zbliżoną do oryginału. Cóż, o nowym na razie nie mam co marzyć, trzeba mieć nadzieję, że staruszek całkiem nie padnie. Chyba zacznę robić zdjęcia w pełnym słońcu, może wtedy będą bardziej podobne do rzeczywistości.

A dziś dostałam cudny bukiet o mojego syna. Nie zapomniał o Dniu Matki i oczywiście wzruszył mnie do łez. Nie wiem czemu tak mam, ale kiedy ten dorosły już prawie facet przychodzi z bukietem dla mnie, moje oczy natychmiast wilgotnieją. Fajnie być mamą, fajnie mieć takiego syna :)

Bukiet jest śliczny a na jednym z tulipanów siedzi mała, czerwoniutka biedronka. Drewniana. Szkoda, że nie pomyślałam, żeby ją uwiecznić. Uwielbiam dostawać kwiaty. Na szczęście moi mężczyźni o tym wiedzą i często mnie tak rozpieszczają. W poniedziałek z okazji urodzin dostałam od męża cudowne róże, ale przez te upały nieco podupadły. Nic to i tak postoją jeszcze troszkę, ale z powodu ich marnej kondycji fotki nie zrobiłam.

2 komentarze:

  1. trzymam kciuki za pamiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebrnęłaś już przez najbardziej pracochłonną część obrazka teraz już pójdzie na pewno dużo szybciej :)

    OdpowiedzUsuń