poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zbilża się

koniec naszego RR kawkowego.Skończyłam dziesiątą kawkę i wiem, że już pędzi do mnie następna. To będzie już ostania, ponieważ dwunastą haftujemy już na swoich szmatkach. Cała zabawa szła szybko, sprawnie i bez opóźnień. Nikt nie przetrzymywał kanwy, każda z nas starała się zmieścić w wyznaczonym czasie. Tak to można się bawić. Bez nerwów i niepewności co do miejsca przebywania poszczególnych szmatek.

Bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa dotyczące mojego wieńca. Potrzeba mi ich było, bo mój mąż ostatnio stwierdził, że haftuję "niewiadomoco". Wredny jest - nieprawdaż? Tylko ciekawe, dlaczego po oprawieniu i powieszeniu na ścianie, on się tymi niewiadomoczymi chwali jakby sam miał w tym swój udział. A wieniec rośnie po części dzięki Wam, bo pomijając moją "krzyżykową wenę" to Wasze słowa najbardziej mnie mobilizują. Buziaki i jeszcze raz dziękuję.

piątek, 20 stycznia 2012

Milion

dwieście pięćdziesiąta któraś odsłona mojego wieńca będzie. Proszę się przygotować na szok spowodowany tempem mojego haftowania. Tylko nie mdlejcie. Na blogu nie ma lekarza :) Tadammmmm.....
Kiedyż to miało być to cudo gotowe? Coś mi się wydaje, że do tej pory to miał być już w ramce. Moja chęć do krzyżyków pojawia się i znika. Teraz właśnie się pojawiła więc trzeba korzystać, bo zniechęcenie przychodzi zawsze niespodziewanie, Będą jaja, jak nie spiorę tej ślicznej niebieskiej kratki. Pojęcia nie mam, czy ten pisak spieralny jest tak samo spieralny po roku. Nigdy tak długo nie czekałam. No i znów wychodzi na to, że ja tu jakieś założenia robię.. Po roku.. A może to będzie raczej bliżej dwóch? Albo trzech? Stop, żadnych terminów już nie przewiduję. Będzie to będzie.
Idę sobie popodziwiać Wasze nowości, niech ja chociaż oczy pocieszę na wieczór :)

wtorek, 3 stycznia 2012

Nowy Rok

sobie przyszedł więc pomyślałam sobie, że przydałoby się popełnić choć jeden nowy post. Nie mam się czym chwalić, nie mam czasu na haft, na bloga, na forum, na nic kompletnie. Życie pędzi jak szalone a ja z nim. Udało mi się skończyć słoniowy obrus, ale jak na razie fotki brak. Skończyłam dzień przed Wigilią, gotowy zapakowałam i przekazałam Mikołajowi dla mojej Mamy. Jako że nie zabrałam aparatu to i uwiecznić nie miałam jak. Zrobię to kiedy tylko będę u Rodziców. Wieniec sobie leży i czeka na lepsze czasy. Śmiać mi się chce z moich założeń. Miał być gotowy do końca roku... Obrus obiecywałam sobie skończyć na imieniny Mamy, które minęły dwa lata temu. Zupełnie nie wiem, po co ja sobie robię jakiekolwiek plany skoro i tak wszystko mi się zawsze wali. Z tego powodu nie robię już żadnych postanowień noworocznych. po co mam się potem stresować że jak zwykle nic z nich nie wyszło.
Przypomniało mi się, że mogę pokazać dwie kawki co to je na nasze RR wyhafciłam jeszcze w grudniu. A co tam, będą chociaż jakieś fotki :)

A na domiar wszystkiego coś mi się popsuło z szablonem blogowym. Wszystko mi się poprzestawiało, tło się zminiaturyzowało, straciłam cała listę blogów. Jak pod górkę to pod górkę.... Mam nadzieję, że teraz może być już tylko lepiej.

Przy okazji życzę Wam wszystkiego dobrego  w Nowym Roku. Szczęścia, powodzenia, zdrowia i dużo czasu na nasze wspólne hobby.